„Pamiętam jeszcze ostatnie dni reżimu carskiego i rewolucję na Ukrainie. Pamiętam dobrze, jak chłopi napadli [nasz] dwór, dobrali się do piwnic, upili, a potem zaczęli wyrzucać książki z biblioteki, obrazy i meble. Potem to wszystko podpalili. Obraz jak w „Nieboskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego. Dzięki pomocy zaprzyjaźnionych i mądrych starszych chłopów, którzy dali nam furmankę, zdołaliśmy ujść z życiem. W pamięci mam do dziś stos palących się książek...” (…) Po podpisaniu pokoju w Brześciu Litewskim przyszli Niemcy, a kiedy odeszli, zrobiła się nowa rewolta. Najpierw Petlura wypędził Skoropadskiego, potem Petlurę wypędzili bolszewicy. Obrazy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Żytomierz chyba z dziesięć albo dziewięć razy zajmowany był przez różne wojska. Było to chyba 27 kwietnia rankiem. Wojska bolszewickie w pośpiechu opuszczały miasto. Pamiętam przed naszym domem przewrócony bolszewicki samochód pancerny, a na nim napis: 'Mir chizenam, wojna dworcam!' (Pokój lepiankom, wojna pałacom!). Po kilku minutach pojawiły się pierwsze patrole 6 Brygady Ukraińskiej gen. Bezruczki, za nim patrole jakiegoś pułku legionowego, a potem wjechała kawaleria. Pamiętam, bo zrobiło to na mnie ogromne wrażenie, gdy w szaroniebieskich mundurach wjechał 2 Pułk Szwoleżerów, a z nim byli też oficerowie francuscy. Mieli niebieskie mundury, czerwone spodnie i kepi. Wśród nich był, wtedy kapitan, późniejszy prezydent Francji – de Gaulle. Parę dni później odbyła się parada wojsk polskich. Rewię odbierał Naczelnik Józef Piłsudski. Widziałem go wtedy pierwszy i jedyny raz w życiu. Te historyczne dni głęboko zapadły w moją pamięć i serce...” – Marian Kamil Dziewanowski (1913-2005) - sylwetka, Jan Krzysztof Wasilewski (oprac. i red.), Biblioteka KUL [dostęp 2022-09-23], cytat pochodzi z rozmowy, jaką dla pisma i witryny Polish News przeprowadziła Katarzyna Murawska.