W okresie powojennym zamieszkiwał w Warszawie przy ul. Piusa XI 11 m.13 (od 26 marca 1949 ul. Piękna), a także w Zalesiu Dolnym k. Piaseczna przy ul. Granicznej 5 (wówczas tę osadę zwano „Borówka” – zob. linki zewn.: https://www.zalesie-dolne.pl/drewniany-domek-przy-ul-granicznej-5/ [dostęp 2020-07-23] i https://zalesie.b-cdn.net/wp-content/uploads/2019/11/Graniczna_5-zima-scaled.jpg [dostęp 2020-07-23]). Był spokrewniony przez swoją matkę z Jadwigą z Chrząszczewskich Trzeciakową – pedagog, pisarką dla dzieci i młodzieży (ur. ok. 1870, zm. 28 lutego 1935) – w rodzinie zwaną „Ciocią Jadzią”. Był też spowinowacony przez swoją siostrę Irenę („Renię”) i siostrzenicę Zofię z Guttakowskich (zwaną w rodzinie: „Nini”) – z jej mężem Felicjanem Lothem zasłużonym lekarzem, w okresie okupacji więźniem obozu na Pawiaku, a po wojnie – lekarzem kliniki dziecięcej „Omega” w Al. Jerozolimskich 57 w Warszawie.
Kuzyn Romana Gineyki historyk sztuki, Maciej Masłowski zapisał w swych notatkach wspomnieniowych: „Gineykę znałem bez przesady, od urodzenia. – Ściślej mówiąc od chwili kiedy się rozróżnia ludzi otaczających. – Wtedy byłem wożony w wózku, a on jako początkujący sztubak towarzyszył mojej matce, bawiąc ją rozmową na spacerze w Parku Ujazdowskim. Pamiętam go potem w czasach sprzed „tamtej” wojny – na tle wielkiego staroświeckiego, ciemnawego mieszkania w Alejach Jerozolimskich, jak odrzucając niesforną czuprynę i kiwając się całą figurą wyciągał na skrzypcach smętne pieśni Czajkowskiego. A później po dłuższej przerwie, kiedy zniknął mi z oczu w okresie wojny i rewolucji październikowej, spotkaliśmy się znowu po raz pierwszy jako dorośli w bramie domu na Hożej – on szedł na niedzielną wizytę do znajomych – ja podobne przyjęcie opuszczałem – on był początkującym malarzem w pracowni Krzyżaka w czarnym [jeden wyraz nieczyt.] kapeluszu i malowniczo zwisającym czarnym krawacie – ja początkującym studentem historii sztuki w niezgrabnej biało-czerwonej rogatywce zwanej jaśkiem pani Pałczewskiej. – Spotkanie było krótkie, ale wystarczające aby widywaliśmy się coraz częściej.
Pierwsze próby malarskie Gineyki sięgały jeszcze czasów sprzed 1914-go roku. Wahał się wtedy między smyczkiem i pędzlem – ale, o ile mnie pamięć nie myli, chodził już wówczas do tzw. Szkoły Gersona. Były to jednak raczej lata młodzieńczego anarchizmu wywołane zbytkiem bogactw naturalnych – niż nauką na serio. <Wystawiał nawet wówczas w Zachęcie jakiś niewielki><olejny obrazek.>
Nawet wystawił w Zachęcie wcale niezły olejny obrazek – studium wnętrza przy lampie naftowej, która oświetlała siedzącą przy stoliczku i cerującą kobietę Francuzkę [jeden nieczyt.wyraz].
Dopiero po kilkuletnim antrakcie wojennym wraca do malarstwa [z] brawurą. Zaczyna na nowo u Krzyżanowskiego, malarza z wielkim talentem, a nade wszystko z temperamentem, ale niebezpiecznego jako pedagog, podobnie jak Stanisławski. Bo brawura prowadziła do łatwizny.[...]” – zob.: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Memories,_manuscript_about_Roman_Gineyko_by_Maciej_Maslowski,_ca_1960_(page_1)_tvjq9P.jpg i dalej: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Memories,_manuscript_about_Roman_Gineyko_by_Maciej_Maslowski,_ca_1960_(page_2)_4TOV4e.jpg.
Jerzy Liebert:
„Koguty
Rzężąc, z brodą u kolan, bryła mięsa ciepła,
Niezgrabnie, niedołężnie wypływam na jawę –
Odcięta głowa wolno z tułowiem się zrasta
I w blaskach snem ocieka na pledy jaskrawe...
Wyratowany, śpiewem zawrotnym znaglony,
Żebrom moim i biodrom ufnie wracam siebie.
Powieki opuchnięte z trudem się unoszą –
Widzę, topielec były – KOGUTA NA NIEBIE!
Płynie, ścigany z dołu kogucimi wrzaski.
Wyższy nad kurze grzędy – pąsowe redliły!
W obłoki odlatuje, w naręcza jarzębin.
On, kur na wysokościach! Śpiewajcie, koguty!...
Wrzesień 1928” – Zob.: https://www.zakopane.pl/assets/zakopane25/media/files/f585a7cc-3a09-4853-98fb-4838d0d922a8/tatrzanski-szlak-na-powazkach.pdf [dostęp 24 lutego 2024].
W okresie powojennym zamieszkiwał w Warszawie przy ul. Piusa XI 11 m.13 (od 26 marca 1949 ul. Piękna), a także w Zalesiu Dolnym k. Piaseczna przy ul. Granicznej 5 (wówczas tę osadę zwano „Borówka” – zob. linki zewn.: https://www.zalesie-dolne.pl/drewniany-domek-przy-ul-granicznej-5/ [dostęp 2020-07-23] i https://zalesie.b-cdn.net/wp-content/uploads/2019/11/Graniczna_5-zima-scaled.jpg [dostęp 2020-07-23]). Był spokrewniony przez swoją matkę z Jadwigą z Chrząszczewskich Trzeciakową – pedagog, pisarką dla dzieci i młodzieży (ur. ok. 1870, zm. 28 lutego 1935) – w rodzinie zwaną „Ciocią Jadzią”. Był też spowinowacony przez swoją siostrę Irenę („Renię”) i siostrzenicę Zofię z Guttakowskich (zwaną w rodzinie: „Nini”) – z jej mężem Felicjanem Lothem zasłużonym lekarzem, w okresie okupacji więźniem obozu na Pawiaku, a po wojnie – lekarzem kliniki dziecięcej „Omega” w Al. Jerozolimskich 57 w Warszawie.