Według Józefa Światły, w latach 1944–1953 wysokiego urzędnika aparatu bezpieczeństwa PRL, dobrze zorientowanego w realiach polskiego i sowieckiego aparatu bezpieczeństwa, Piwowarczyk „w łagrze w Rosji sowieckiej pełnił rolę agenta NKWD”. Informacja ta, choć nie można jej potwierdzić źródłowo, wydaje się być prawdopodobna. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że Piwowarczyk przybył na początku kwietnia 1942 r. do ambasady RP w Kujbyszewie już w roli agenta NKWD, zgłaszając chęć wstąpienia do Wojska Polskiego. Tadeusz Rutkowski, Sprawa Antoniego Piwowarczyka-Władysława Wolskiego, Zeszyty Historyczne, zeszyt 153, wyd. Instytut Literacki, Paryż 2005 s.133. wersja elektroniczna
Niekiedy nadmierna zażyłość z sowieckim ambasadorem w Polsce mogła też doprowadzić do politycznego upadku. Doświadczył tego w 1950 r. minister administracji Władysław Wolski, któremu bliskie kontakty z ambasadorem Wiktorem Lebiediewem do tego stopnia przewróciły w głowie, że ośmielił się na posiedzeniu Komitetu Centralnego zaatakować kierownictwo partii z Bolesławem Bierutem na czele. Okazało się, że zarówno Wolski, jak i jego promotor Lebiediew nie docenili poziomu zaufania, jakim Stalin obdarzał Bieruta. I mimo że Wolski uderzył w bliskie wówczas Stalinowi antysemickie wątki, nie uchroniło go to przed usunięciem z partii, a Lebiediewa przed odwołaniem z Warszawy.Antoni Dudek, Ludzie Moskwy we władzach PRL , Wirtualna Polska 08-01-2014